2016 październik

Konwencja PO: Przemówienie Rózy Thun (VIDEO)

Róża Thun podczas Konwencji Programowej PO w Gdańsku prowadziła panel dyskusyjny „Polska, Europa, Świat”. Miała także okazję podsumować przebieg dyskusji i przedstawić program PO w części związanej z polityką zagraniczną i europejską.

Oglądnij całość przemówienia Róży Thun:

#PolskaObywatelska 2.0

2 października 2016 r. przyjęto Deklarację Programową Platformy Obywatelskiej. Zapoznaj się z jej treścią:

DEKLARACJA PROGRAMOWA PO #POLSKAOBYWATELSKA 2.0.

Poznaj sektorowe projekty Platformy Obywatelskiej:

PROJEKTY PLATFORMY OBYWATELSKIEJ

KOD odebrał nagrodę w Parlamencie Europejskim w Brukseli

​”To ogromne wyróżnienie. I okazja, by „odwrócić” opinię o Polsce odchodzącej od Europy. Oprócz władzy jest polskie społeczeństwo. A ono pozostaje tam, gdzie było. Jest wciąż w Europie, wciąż przy jej wartościach.” – powiedział lider Komitety Obrony Demokracji, Mateusz Kijowski. 

Relację z odebrania Nagrody w Warszawie można zobaczyć tutaj.

Polski rów

Felieton Róży Thun, który ukazał się w najnowszym wydaniu POLITYKI

Polski rów

Na każdym kroku widać, że tu, w Polsce, żyjemy w dwóch coraz bardziej różnych światach. Na poparcie tej zasmucającej tezy wystarczy kilka przykładów z ostatnich dni.

Obejrzałam w internecie wystąpienie Fransa Timmermansa podczas gali otwierającej ostatnią konferencję Europejskiego Forum Nowych Idei w Gdańsku. Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej z ogromnym zaangażowaniem mówił o wspólnej Europie – od historii z dzieciństwa jego ojca, kiedy to armia gen. Maczka wyzwalała ich holenderskie miasto Breda spod okupacji niemieckiej, po dzisiejsze czasy z Polską potrzebną w samym sercu Unii. Jeden z żołnierzy Maczka okazał się krawcem, więc uszył małemu Timmermansowi polski mundurek wojskowy. „Tata służył im za maskotkę. I bardzo mu się to podobało” – wspominał. Timmermans widzi jedną Europę, przestrzegającą wspólnych praw i zasad, solidarną, przewidywalną, przyjazną, z Polską jako przykładem odwagi, wizji i sukcesu. „Dziś podział w świecie przebiega między tymi, którzy wierzą w świat kompromisu, świat wymiany, otwartości, dialogu. I z drugiej strony – tymi, którzy wierzą w świat pozamykany, wierzą w płoty i granice, wierzą w swoje rozumienie czystości narodowej! Ale granice narodowe nie rozwiązują problemów! Potrzebujemy solidarności europejskiej!” – podkreślał.

Nawet przez ekran czuje się żywą atmosferę, ciekawość, błysk, dowcip, energię, chęć, aby wspólnie iść dalej. „Liczę na Polskę, która nie stanie plecami do przyszłości, nie stanie plecami do Unii Europejskiej!”.

Porównuję to spotkanie z relacjami ze spotkań na Forum Ekonomicznym w Krynicy, z wystąpieniami naszej sztywnoustej pani premier, jej szefa Jarosława Kaczyńskiego oraz Człowieka Roku Viktora Orbána. Ów Człowiek Roku wygłaszał przemówienia zawierające zdania typu: „Tożsamość narodowa to pancerz, który nas ochroni”. Przed czym trzeba się chronić, nie powiedział, ale można się łatwo domyślić, ile złego na nas zewsząd czatuje. Więc głosił dalej: „Czasami trzeba walczyć nie tylko z niewiernymi i z osobami, które walczą przeciwko narodowi, ale również czasami musimy to czynić wobec niektórych kręgów kulturowych Europy”. Wobec kogo? Gdzie? Kiedy? Dlaczego? Nie wiadomo, ale ewidentnie na zewnątrz diabeł czyha.

Beata Szydło określiła Orbána mianem „wielkiej postaci i wspaniałego przywódcy europejskiego”, a prezes Kaczyński mówił o rewolucji kulturowej – cokolwiek by ona miała oznaczać. Dwa światy.

Uczestniczyłam 27 września w uroczystości wręczenia Europejskiej Nagrody Obywatelskiej Komitetowi Obrony Demokracji. W kinie Luna w Warszawie zebrało się ponad 300 koderów i koderek – taka z nich tryskała energia i radość, że myślałam, że ściany rozsadzi! Zresztą zapowiedzieli, że jeżeli przypadkiem miałoby się spełnić to, co zapowiada prof. Rzepliński w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, a mianowicie gdyby mieli go wsadzić do więzienia, to rozwalą mury i druty kolczaste ciężkim sprzętem. Patrząc na tych ludzi, myślałam, że i bez sprzętu sobie poradzą. 12 października kilkoro przedstawicieli KOD pojedzie do Brukseli na spotkanie wszystkich laureatów Europejskiej Nagrody Obywatelskiej z różnych krajów europejskich. Będą media, parlamentarzyści, przewodniczący parlamentu wręczy medale.

Dwa światy w jednej Polsce: uśmiechnięte, barwne marsze KOD z biało-czerwonymi i szafirowo-złotymi flagami, kontrastujące z ryczącym tłumem ze świecami dymnymi, z trupimi czaszkami na piersiach, szubienicami na plakatach i pozasłanianymi twarzami. Nienawistne hasła w stosunku do Unii, do Niemców, do potencjalnych imigrantów – muzułmanów, Żydów, do kogo popadnie. Już dziś minister Błaszczak boi się, że sobie nie poradzi podczas obchodów 11 listopada. Błaszczak boi się rozróby i kijów bejsbolowych „prawdziwych Polaków”, „najczystszej rasy”, wyznających nasze polskie wartości chrześcijańskie, więc na wszelki wypadek alarmuje, że z pewnością szykuje się prowokacja. Jaka?

KOD i środowiska opozycyjne nie chcą w święta narodowe ukrywać się po domach i zostawiać ulic faszystom, też chcą skorzystać z prawa do marszu. Czy Polska demokratyczna i uśmiechnięta musi uprawiać „lotnik, kryj się!”, kiedy na ulicę wychodzą nienawistnicy? Czy prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz ma się w dniu odzyskania niepodległości zachować tak, jak władze uniwersytetu w Białymstoku, tj. ostrzegać mieszkańców, a szczególnie obcokrajowców i tych, którzy na obcokrajowców może wyglądają, żeby zasłaniali firanki i spuszczali żaluzje, bo nadchodzi ONR? Po marszach KOD nawet trawa nie jest zdeptana – taka drobna różnica między tymi dwoma światami.

Kolejny rów, ostatnio bardzo pogłębiony, dzieli Polaków na „obrońców życia” i na tych, którzy biorą udział w Czarnych Protestach. Funkcjonuje w Polsce od lat, pewnie nie idealny, z trudem wypracowany kompromis, ale skoro rewolucja – to trzeba rozwalić wszystko! Różne rządy już ten rów na nowo rozkopywały. I to zawsze wtedy, kiedy działo się coś poważnie złego i należało odwrócić uwagę, rozpalić emocje, żeby przykryć problem. Teraz rząd PiS przyjął budżet. Deficyt rekordowy. Minister finansów natychmiast po przyjęciu budżetu podał się do dymisji, pozostawiając nas bez żadnych wyjaśnień. Nikt się specjalnie tym nie interesuje, bo zajęci jesteśmy ustawą o zaostrzeniu prawa aborcyjnego, która przeszła do dalszego procedowania. Gołym okiem widać, że to kolejne szachrajstwo PiS, bo gdyby naprawdę chodziło o ratowanie życia, to pracowano by nad rozwiązaniami prowadzącymi do opieki nad kobietami w trudnej sytuacji, nad zmianami w prawie adopcyjnym, nad wychowaniem do odpowiedzialności i tysiącem innych spraw o wiele skuteczniejszych niż tępe zakazy, powodujące omijanie restrykcyjnego prawa i prowadzące do dramatów.

Z jednej strony mamy inkwizytorów, którzy chcą karać, więzić dorosłych, winnych lub podejrzanych o zabijanie nienarodzonych (ale póki jesteśmy w UE, kara śmierci nie wchodzi w rachubę), a z drugiej strony tysiące, jeśli nie miliony kobiet i wspierających je mężczyzn, o różnych poglądach, w różnym wieku i z różnych środowisk, krzyczących: odczepcie się od nas nareszcie! Zrozumcie i wytłumaczcie księżom, że człowiek składa się nie tylko z seksu, ale też z rozumu, własnego sumienia i z duszy!

Artykuł umieszczony także na stronie POLITYKA.PL:

http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1677976,1,tydzien-w-polityce.read

Chadecja to nie endecja

Artykuł Róży Thun, który ukazał się w POLITYCE 16 sierpnia 2016 r.

CHADECJA TO NIE ENDECJA

Często zastanawiam się, jaka w ogóle jest możliwość rozmawiania z drugą stroną sceny politycznej? Dziś najwygodniejszą płaszczyzną są media społecznościowe, ale panoszą się tam trolle, które utrudniają wymianę opinii. Debaty radiowe i telewizyjne też do niczego nie prowadzą. Tymczasem rów dzielący Polaków pogłębia się szybko i ze strachem obserwuję, że przestrzeni wspólnej jest coraz mniej. Aż tu nagle szef mojej partii Grzegorz Schetyna udzielił wywiadu prawicowemu tygodnikowi „Do Rzeczy”. I zahuczało.

Rozmowa przewodniczącego największej i walczącej o swoją wyrazistość partii opozycyjnej z rozchichotanym i prowokacyjnym Markiem Migalskim („wybuch śmiechu prowadzącego wywiad”) umieszczona w piśmie słynącym z promowania „dobrej zmiany”, w dodatku z okładką obrażającą najważniejsze postaci polityki europejskiej, wywołała falę krytyki. To nie dziwi. Ale postarajmy się zrozumieć intencje. Przecież nareszcie ktoś wychodzi poza zaklęty krąg swojego środowiska i zwraca się nie tylko do swojego elektoratu. Wątpię, żeby rozmowa z Migalskim sprawiała Schetynie przyjemność, ale przecież najpierw obowiązek. Tak też potraktowałam ten wywiad.

Przewodniczący mówi o opozycji: „Przykład węgierski pokazał, że skłócona ze sobą opozycja była bezradna wobec Orbána”, „opozycja musi być jak system naczyń połączonych”; o Mateuszu Kijowskim: „Wiem, że zrobił wielką rzecz, wielki ruch, pobudził wiele tysięcy osób”; o Wałęsie: „Ja mam z nim dobre relacje. I będę je utrzymywał i wzmacniał”. Czytam i rozumiem, że musimy ze sobą współpracować blisko, mówić życzliwie i wspierać się wzajemnie. Dlatego też zapisałam się do KOD i namawiam do tego demokratów wszelkiej maści.

Przewodniczący Schetyna wspomina też o Donaldzie Tusku. Z szacunkiem zaznacza, że „zajmuje się naprawdę ważnymi kwestiami”: Unią po Brexicie, falą imigracji, porozumieniem z Erdoğanem. Oczywiście. Musimy utrzymać w Platformie mocny europejski kurs, nie tylko szanujący najważniejsze osoby i instytucje w Unii, ale również aktywnie i solidarnie uczestniczący w wielkim wspólnotowym projekcie. „Wystarczy zobaczyć, jakie szkody ponosimy dziś dlatego, że straciliśmy wpływ na politykę europejską, na politykę wschodnią” – mówi Schetyna. Statut chadeckiej Europejskiej Partii Ludowej, której członkiem jest PO, już na samym początku zaznacza „wspólną wolę stworzenia federalnej Unii Europejskiej”, czyli takiej, w której wiele kompetencji powierzamy instytucjom wspólnotowym. PO jest partią zdecydowanie proeuropejską.

Schetyna chce powrotu PO do korzeni. Pamiętam „trzech tenorów” Platformy: od konserwatywnego Płażyńskiego po liberalnego, stale poszukującego nowych lepszych rozwiązań, Tuska. Takiej partii dziś potrzeba w Polsce: konserwatywnej – czyli przewidywalnej, unikającej niepotrzebnych wstrząsów oraz rewolucji pociągających za sobą zniszczenia i koszty, i zarazem liberalnej – czyli ograniczającej działalność i kontrolę państwa tylko do obszarów, w których jest ono niezastąpione i konieczne, mądrze uzupełniającej niedostatki mechanizmów rynkowych. Potrzebujemy partii rozwijającej to, co udało się osiągnąć w III RP, i poprawiającej to, co nie do końca wyszło, jak np. budowa aktywnie i odpowiedzialnie uczestniczącego w życiu publicznym społeczeństwa obywatelskiego.

Partia liberalno-konserwatywna musi odwoływać się do szerokiego spektrum członków i wyborców, od tych, którzy są ostrożni i zachowawczy, po tych, którzy częściej chcą podnosić kotwicę, uruchamiać motor i pędzić do przodu (jak to powiedział Sławomir Nitras w „Rzeczpospolitej”), oraz zachęcać do żywej i twórczej dyskusji między nimi. Partia chadecka to taka, która jest mocno związana ze swoją europejską rodziną polityczną, prorynkową, ale zgodnie z nauką Kościoła wrażliwą społecznie, konserwującą to, co najlepsze i najważniejsze zarówno w naturze, jak i w kulturze i obyczajach.

Do tych obyczajów należy gościnność, a jeśli odnosimy się do chrześcijaństwa, to mówimy o miłosierdziu. A dzisiaj oznacza to choćby przyjmowanie uchodźców i opiekowanie się nimi. Zaufanie w Polsce zyska partia oparta na chrześcijaństwie, ale niezależna od hierarchii kościelnej i niewkręcająca Kościoła w politykę. Migalski wspomina w rozmowie lewicowe eksperymenty. Jakie? Rozdawnictwo pieniędzy? Wspieranie z naszych podatków państwowych nierentownych przedsiębiorstw często zatruwających wody i powietrze? To nie jest domena tych, którzy chcą jak najmniejszej ingerencji państwa, szanowania dziedzictwa, a wyrównywanie poziomu życia rozumieją jako stwarzanie szans na zrównoważony, trwały rozwój.

Co jest prawicowe, a co lewicowe, trudno powiedzieć, bo te pojęcia zmieniają swoją zawartość zależnie od czasu i sytuacji. Dziś prawicowość, zarówno polska, jak i europejska, jest przeważnie ksenofobiczna, nacjonalistyczna, agresywna, nienawistna, zamknięta i antychrześcijańska, co jest zaprzeczeniem wartości wyznawanych przez chadecję, więc i Platformie zapewne nie grozi. Ogromna większość PO opowiada się za prawami dla mniejszości oraz za związkami partnerskimi – i jest to wyraz szacunku dla drugiego człowieka, miłości bliźniego, co jest cechą zarówno chrześcijańską, jak i konserwatywną.

W takim liberalno-konserwatywnym kierunku chętnie idę i nie dlatego, żeby tam szukać wyborców, tylko dlatego, że jestem etosowcem i staram się uczestniczyć w sprawach, które są ważne, potrzebne, dobre, przyzwoite i trwałe. I tylko tak chcę rozumieć wywiad Grzegorza Schetyny.

Pełna treść artykułu znajduje się także na stronie POLITYKI [DOSTĘP PŁATNY]:

http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1672048,1,tydzien-w-polityce.read