2020 wrzesień

Ryszard Czarnecki musi przeprosić Różę Thun

Róża Thun wygrała rozprawę z Ryszardem Czarneckim, który porównał ją do szmalcowników. – Pani von Thun und Hohenstein wystąpiła w roli donosicielki na własny kraj (…). Podczas II wojny światowej mieliśmy szmalcowników, a dzisiaj mamy Różę von Thun und Hohenstein i niestety wpisuje się ona w pewną tradycję – stwierdził w styczniu 2018 roku eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości.

Za te słowa polityk stracił stanowisko wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Dzisiaj natomiast, zgodnie z wyrokiem sądu, ma także przeprosić krakowską europosłankę, która podkreśliła w trakcie rozprawy, że każda dyskusja ma pewne granice i musi być merytoryczna, a nie być próbą obdzierania przeciwnika politycznego z jego godności.

– Pan Czarnecki zaliczył mnie swoim powiedzeniem do najohydniejszych zbrodniarzy w dwudziestowiecznej historii Polski, zbrodniarzy, którzy byli skazywani na śmierć, ale przede wszystkim, zbrodniarzy, których kojarzy się z najohydniejszą podłością, jaką można było w Polsce zrobić. W dodatku, po wyroku sądu pierwszej instancji, pan Czarnecki przedstawiał się publiczne jakby dokonał jakiegoś aktu patriotycznego i deklarował, że będzie w dalszym stopniu mnie piętnował i że nie zamierza przepraszać – mówiła Róża Thun.

Europosłanka dodała również, że używanie cierpienia Polaków pochodzenia żydowskiego, najwrażliwszych kart historii Polski do osiągnięcia doraźnego interesu politycznego, jest czymś co w przestrzeni publicznej, w polityce, absolutnie nie powinno mieć miejsca. Sąd podzielił jej argumentację. Oprócz przeprosin, Ryszard Czarnecki będzie musiał wpłacić określoną kwotę na rzecz Stowarzyszenia Dzieci Holocaustu w Polsce oraz Fundacji Forum Dialogu.

(ms)

Róża Thun interweniuje w sprawie Mierzei Wiślanej

– Na szkodę państwa polskiego, na szkodę Polaków działają ci, którzy niszczą naturę, ci, którzy wyrzucają w piach potworne pieniądze – przekonywała w poniedziałek, 14 września w TOK FM europosłanka Róża Thun. Rozmowa dotyczyła przekopu Mierzei Wiślanej.

Róża Thun podkreśliła, że najgorszą sytuacją w całej sprawie dotyczącej przekopu Mierzei Wiślanej było zignorowanie przez polskie władze opinii i ekspertyz ekologów, ale także innych instytucji, m. in. zajmujących się kwestiami bezpieczeństwa.

– Komisja Europejska obecnie sprawdza czy specustawa, na mocy której rozpoczęto przekop jest zgodna z dyrektywą środowiskową – wyjaśniała eurodeputowana. W dalszej części rozmowy Róża Thun przypomniała, że wstępując do Unii Europejskiej Polacy zadecydowali, że kwestie ochrony środowiska będą polityką wspólnotową, a co za tym idzie, instytucje unijne mają obowiązek reagować, jeśli zachodzi podejrzenie łamania wspólnotowych przepisów w zakresie ochrony środowiska.

Przypomnijmy, skargę do Komisji Europejskiej dotyczącą realizacji przekopu Mierzei Wiślanej złożyły w 2019 roku organizacje ekologiczne. Koszt przedsięwzięcia szacowany jest obecnie na niemal 2 mld zł.

Całą rozmowę z europosłanką Różą Thun można odsłuchać tutaj:

https://audycje.tokfm.pl/podcast/95453,-Jaroslaw-Kaczynski-pokazuje-proekologiczna-twarz-ale-los-ptakow-na-Mierzei-Wislanej-jest-mu-obojetny

Oprac. MS 

Róża Thun: Potrzebujemy natychmiast konkretnych rozwiązań

Komisji Europejska przekroczyła termin na przedstawienie propozycji przepisów dotyczących ujednolicenia ładowarek. Europosłanka Róża Thun naciska na podjęcie natychmiastowych działań w tej sprawie.

Europosłanka nie ma wątpliwości, że kwestia jednolitych ładowarek nie może być przeciągana w nieskończoność. – Potrzebujemy natychmiast konkretnych rozwiązań. Pandemia nie może być wymówką dla spowolnienia naszej pracy na rzecz ograniczania odpadów. Konsumenci czekają już dekadę na konkrety. Corocznie globalnie produkujemy 50 mln ton zbędnych elektrośmieci. Jednolite ładowarki to rozwiązanie optymalne dla realizacji celów gospodarki o obiegu zamkniętym. To konkretne oszczędności dla konsumentów i ratunek dla środowiska – przekonuje eurodeputowana.

W poprawkach przedłożonych w środę, 9 września do Nowego Planu Działania dotyczącego Gospodarki o Obiegu Zamkniętym Róża Thun ponownie podkreśla, że wszystkie próby dobrowolnych porozumień graczy rynkowych okazały się nieskuteczne i to Komisja Europejska musi obecnie przygotować pilnie przepisy obejmujące małe i średnie urządzenia elektroniczne, np. smartfony, tablety, e-booki. Europosłanka postuluje również skończyć z łączoną sprzedażą ładowarek do każdego nowego zakupionego sprzętu, zaraz po tym jak uda się wprowadzić w życie jednolite ładowarki oraz odpowiednio zrozumiałe i jasne informacje o technicznych parametrach ładowarek i ich kompatybilności z różnymi typami sprzętu.

Kwestia rosnącej góry elektrośmieci to poważne wyzwanie dla polityki europejskiej. Tylko w 2016 roku wszystkie kraje członkowskie wyprodukowały łącznie ponad 12 mln ton odpadów elektronicznych, co daje średnio 16,6 kg na jednego mieszkańca Wspólnoty. Przypomnijmy – termin wyznaczony przez Parlament Europejski na podjęcie inicjatywy legislacyjnej przez Komisje Europejską w sprawie jednolitych ładowarek minął w czerwcu br.

Silne prawa konsumenckie podstawą rozwoju gospodarki

Róża Thun chce wprowadzenia przepisów, które zapewnią europejskim konsumentom oszczędności, jednocześnie zapewniając skuteczną ochronę środowiska poprzez minimalizowanie liczby odpadów i marnotrawstwa nadających się do ponownego użycia produktów i materiałów.

Jako sprawozdawca – cień Europejskiej Partii Ludowej do opinii Komisji Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konsumentów w sprawie Nowego Planu Działania dot. Gospodarki o Obiegu Zamkniętym europosłanka proponuje między innymi zwiększenie dostępności do usług naprawczych i niedrogich serwisów, a także zapewnienie jak najszerszego dostępu do aktualizacji oprogramowania.

– Nadeszła era świadomego europejskiego konsumenta, który podejmuje decyzje zakupowe nie tylko na podstawie na przykład ceny i jakości produktów, ale także jego śladu ekologicznego. Dobrze widoczna i ustandaryzowana informacja o cyklu życia produktu, możliwości jego naprawy lub wymiany części ułatwi wybór produktów o zwiększonej trwałości i wzmocni potencjał rynkowy gospodarki o obiegu zamkniętym – ocenia Róża Thun.

Europosłanka jest świadoma, że proponowane zmiany wymagają czasu i muszą być wprowadzane stopniowo, uwzględniając specyfiki sektorowe i różnice w produktach.

– Potrzebna jest lepsza koordynacja polityk, szukanie synergii i stałe monitorowanie postępów, które uwzględnia wszelkie aspekty związane z wyzwaniami gospodarki o zamkniętym obiegu. Potrzebujemy nadal wzmacniać innowacyjność unijnej gospodarki, wspierać wykorzystywanie nowoczesnych technologii. Wymagane przy gospodarce o obiegu zamkniętym wydłużenie trwałości produktów, nie może powodować, że firmy nie będą inwestować w ich rozwój. Potrzebujemy bardzo dobrej współpracy z biznesem, szczególnie tym małym i średnim, aby utrzymać konkurencyjność europejskiej gospodarki – podkreśla eurodeputowana.

Część walki już za mną, ale sprawa nadal się toczy

Ponad 3 lata temu Tomasz Sakiewicz w programie TVP „Bez retuszu” zanegował prawo Róży Thun do bycia Polką oraz stwierdził, że posłanka jest pozbawiona poczucia jakiegokolwiek interesu narodowego. Dodatkowo redaktor naczelny „Gazety Polskiej” podkreślił, że Różę Thun można przeprosić, ale wyłącznie w języku niemieckim. W odpowiedzi europosłanka podjęła kroki prawne.

– Dzieli się nas na lepszy i gorszy sort. Hejt leje się z telewizji publicznej, z ust polityków partii rządzącej i sympatyzujących z nią mediów. Mi publicznie próbowano odebrać prawo do czucia się Polką. To niedopuszczalne i właśnie dlatego walczyłam o dobre imię przed wymiarem sprawiedliwości – stwierdza Róża Thun.

17 października ub. roku Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok, w którym przyznał rację Róży Thun. Wyrok w części dotyczącej wypowiedzi Tomasza Sakiewicza miał precedensowe znaczenie. Sąd stwierdził, że podważanie przynależności do narodu polskiego stanowi naruszenie dobra osobistego.

Sakiewicz został zobowiązany do zamieszczenia przeprosin na portalu niezależna.pl. Wyrok utrzymał w mocy Sąd II instancji, który stwierdził, że „wypowiedzi, które godzą w wartości związane z uczestnictwem jednostki w społeczności, w sposób naturalny kształtującej jej osobowość, wkracza także w sferę wartości leżących u podstaw ochrony czci pojmowanej jako godność osobista. Dotyka bowiem sfery kontynuacji związanej z uczestnictwem w polskiej wspólnocie narodowej (…)”.


Jednak europosłanka uznała, że nie każdy z elementów sprawy został zinterpretowany przez Sąd właściwie i zdecydowała się złożyć skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Sąd bowiem ocenił, że europosłanka ma przeprosić na swojej stronie za słowa o Sakiewiczu, które padły po programie „Bez retuszu” na konferencji prasowej w biurze przedstawicielstwa Parlamentu Europejskiego w Warszawie, i brzmiały: „Najwyższy czas, by konkretnie przeciwstawić się przemysłowi pogardy, który reprezentuje pan Sakiewicz. Od wielu lat buduje na tym swój biznes, ma z tego materialną korzyść. Jego media zarabiają na poniżaniu, obrażaniu, wykluczeniu ze społeczeństwa ludzi, którzy nie pasują do jego wizji polskości”.

– Część walki już za mną. Sąd stanął na straży godności ludzkiej i pierwszy raz orzekł, że nie można atakować mojego poczucia tożsamości narodowej. To mnie cieszy, lecz sprawa nadal się toczy i dotyczy jakości debaty publicznej, w tym swobody wypowiedzi posła Parlamentu Europejskiego w jej ramach. Nadal uważam, że media z grupy Gazety Polskiej, z którymi Tomasz Sakiewicz jest od lat związany, obniżają standardy debaty i tolerują posługiwanie się językiem plugawym – a ja mam prawo krytykować to zjawisko, bo również na tym polega moja rola jako europosłanki. Czekam z niecierpliwością na orzeczenie Sądu Najwyższego – mówi europosłanka z Krakowa.